Wybór nowego papieża przesuwa punkt ciężkości naszej uwagi – przypomina, że Kościół nie żyje z własnej siły, lecz z wiary w Chrystusa, który go prowadzi. Został wybrany nowy papież – Leon XIV. Może wydawać się, że to tylko kolejne nazwisko na długiej liście następców świętego Piotra. A jednak to coś znacznie więcej. To chwila, w której Bóg na nowo przypomina nam, że nie zostawia swojego Kościoła samego.
Kiedy Bóg daje pasterza
Papież nie jest celebrytą ani menedżerem. Nie jest też po prostu liderem religijnej wspólnoty. Jest pasterzem – takim, jakiego opisuje Ewangelia: zna swoje owce, woła je po imieniu i prowadzi (por. J 10,3). Kościół wierzy, że kiedy wybierany jest papież, to Duch Święty działa przez ludzkie głosy. Nie w sposób magiczny, ale głęboko realny – tak, że można w tym rozpoznać więcej niż politykę czy strategię. Można dostrzec opiekę Boga.
Na czym zbudowany jest Kościół
Jezus nie wybrał Piotra dlatego, że był najmądrzejszy czy najbardziej odważny. Przeciwnie – Piotr był słaby, zaparł się, miał swoje chwile zwątpienia. Ale właśnie jemu Jezus powiedział: „Na tej skale zbuduję mój Kościół” (Mt 16,18). Dlaczego? Bo Kościół nie opiera się na ludzkiej sile. Opiera się na łasce i na wierze. Na miłości, która nie cofa się przed słabością, ale ją przemienia.
Wybór Leona XIV przypomina nam o tej prawdzie. Nie wiemy jeszcze, jaki będzie jego pontyfikat. Ale wiemy, że został wezwany, aby stać się dziś Piotrem – człowiekiem, który ma utwierdzać braci w wierze (por. Łk 22,32). To wielkie zadanie, które przekracza ludzkie możliwości. Dlatego właśnie musi opierać się na Bogu.
Co to znaczy mieć klucze
Czasem mówi się, że papież ma „klucze Królestwa Niebieskiego” – i to brzmi bardzo poważnie. Ale chodzi o coś bardzo konkretnego. Klucze są po to, żeby otwierać. Papież jest więc tym, który otwiera – serca na prawdę, sumienia na miłosierdzie, Kościół na Ducha Świętego. Ale też potrafi zamknąć – przed złem, które rozdziela, przed fałszem, który mąci, przed duchem egoizmu.
To nie władza nad ludźmi, ale odpowiedzialność przed Bogiem. I nie siła, ale służba. Im więcej pokory w tym urzędzie, tym bardziej staje się on czytelny jako znak Chrystusa.
Wybór, który jest odpowiedzią
Ten wybór dokonał się w czasie szczególnym – czasie niepokoju, napięć i podziałów. W takim czasie Bóg daje pasterza. To nie przypadek. To wezwanie do jedności, do skupienia się na tym, co naprawdę ważne – na Ewangelii, na modlitwie, na prawdzie, która wyzwala.
Leon XIV nie musi wszystkiego zmieniać. Ale ma nam przypominać, że najgłębsza zmiana zaczyna się w sercu. Że Kościół nie przetrwa dzięki strategiom, ale dzięki wierności. I że Bóg naprawdę prowadzi swój lud – przez słabych ludzi, którzy Mu zaufali.
Modlitwa i odpowiedzialność
Nowy papież nie idzie sam. Kościół idzie z nim – i za niego się modli. To ważniejsze niż opinie, komentarze czy oczekiwania. Papież potrzebuje modlitwy całego Kościoła – tej prostej, cichej, codziennej. Bo to modlitwa sprawia, że jego słowa mogą być przeniknięte światłem Ducha, a jego decyzje – mądre nie tylko po ludzku.
Nadzieja, która nie zawodzi
Papieże przychodzą i odchodzą. Ale Piotr pozostaje. I Chrystus pozostaje. On jest tym, który obiecał, że bramy piekielne nie przemogą Jego Kościoła (por. Mt 16,18). I On zawsze dochowuje obietnicy.
Dlatego wybór Leona XIV to nie tylko sprawa Watykanu. To znak dla nas wszystkich: że Bóg nie zapomina o swoim Kościele. I że także dziś, jak dwa tysiące lat temu, pyta: „Czy Mnie miłujesz?” A my, razem z nowym papieżem, chcemy odpowiedzieć: „Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię miłuję” (por. J 21,17).