Gdy słyszymy „św. Walenty”, na myśl przychodzą nam kwiaty, czekoladki i różowe serduszka. Ale kim tak naprawdę był ten tajemniczy święty i dlaczego to właśnie jego dzień obchodzimy 14 lutego?
Kim był św. Walenty?
Dawno, dawno temu (czyli w III wieku), w czasach, gdy Cesarstwo Rzymskie bardziej ceniło dyscyplinę wojskową niż romantyczne uniesienia, żył pewien kapłan – Walenty. Cesarz Klaudiusz II miał dziwną teorię: uważał, że żonaci żołnierze są mniej skuteczni na polu bitwy, więc zabronił im zawierania małżeństw. Ale Walenty, jak to Walenty, nie przejął się tym zakazem i potajemnie udzielał ślubów zakochanym parom.
Gdy sprawa wyszła na jaw, cesarz nie był zachwycony i postanowił ukarać niepokornego kapłana. Według legend, zanim stracono go 14 lutego 269 roku, Walenty zdążył jeszcze napisać list do córki strażnika więzienia, której podobno przywrócił wzrok. Podpisał go „Twój Walenty” – i tak narodziła się pierwsza walentynka!
Święty od miłości i… epilepsji?
Tak, dobrze czytacie. Walenty jest patronem zakochanych, ale także osób cierpiących na epilepsję oraz choroby nerwowe. Dlaczego? Cóż, w tamtych czasach duchowni często mieli styczność z chorymi, a św. Walenty był znany z modlitw o uzdrowienia. Jeśli więc ktoś podczas walentynkowej randki nagle zacznie się zachowywać nerwowo – to niekoniecznie miłość, może to być znak, by pomodlić się do św. Walentego o spokój!
Walentynki – miłość, kwiaty i marketing
Święto zakochanych zyskało popularność w średniowieczu, zwłaszcza dzięki poezji angielskiego pisarza Geoffreya Chaucera. W XIX wieku zaczęły pojawiać się pierwsze drukowane kartki walentynkowe, a potem… poszło lawinowo. Dziś 14 lutego to dzień, w którym kwiaciarnie, czekoladziarnie i producenci pluszowych misiów liczą zyski.
Ale pamiętajmy – walentynki to nie tylko dzień zakochanych, ale też świetna okazja, by okazać miłość bliskim, rodzinie i przyjaciołom. W końcu każdy zasługuje na gest życzliwości!
Wesołych Walentynek – nie tylko dla zakochanych, ale dla wszystkich, którzy wierzą w moc miłości!