Dziś stajemy przed tajemnicą krzyża, przed misterium cierpienia samego Boga. W milczeniu, które ogarnia świat, słyszymy najgłębszą ciszę nieba – ciszę, w której Bóg przemawia językiem miłości doskonałej. Ewangelista Jan ukazuje moment ukrzyżowania jako szczyt Bożego objawienia. W chwili największego opuszczenia, gdy Jezus woła: „Boże mój, czemuś Mnie opuścił?” (Mt 27,46), odkrywamy najgłębszą prawdę o Bogu, który z miłości do człowieka stał się bezbronny, kruchy i śmiertelny.
Paradoks krzyża jest niezwykły i wstrząsający. Wszechmocny Bóg zawieszony na krzyżu – symbolu hańby i poniżenia – objawia tajemnicę swojej bliskości. To, co z ludzkiego punktu widzenia jest klęską i porażką, w boskim zamyśle staje się zwycięstwem miłości. Jezus wchodząc w ludzkie cierpienie, bierze na siebie każdy nasz ból, lęk, samotność i rozpacz. W Nim cierpienie nie ma już ostatniego słowa; staje się początkiem nowej nadziei i fundamentem odnowionego życia.
List do Hebrajczyków przypomina nam o Chrystusie, który jest arcykapłanem współczującym naszym słabościom (Hbr 4,15). Jego ofiara na krzyżu jest kapłańskim aktem pojednania, aktem miłości silniejszej niż śmierć. Ta miłość przenika nasze wnętrza, rozjaśnia nawet najbardziej mroczne zakamarki serc i przypomina, że nigdy nie jesteśmy sami.
Każdy człowiek doświadcza swojego osobistego Wielkiego Piątku – momentów, gdy cierpienie wydaje się nie do zniesienia. Jednak patrząc na krzyż, odkrywamy, że nasze historie bólu mogą być przemienione. Chrystus uczy nas, że każde cierpienie, każde zranienie, każda ciemność może być miejscem spotkania z Bogiem, który nigdy nie opuszcza swoich dzieci.
Wielki Piątek zaprasza nas do zatrzymania, do spojrzenia na krzyż, abyśmy, jak setnik stojący u jego stóp, mogli z pełnym przekonaniem wyznać: „Prawdziwie, ten człowiek był Synem Bożym” (Mk 15,39).
Niech ta prawda o bezgranicznej miłości Boga przemieni nasze serca i poprowadzi nas przez ciemność ku światłu Zmartwychwstania.