Rozważanie na Niedzielę Miłosierdzia Bożego

W wieczór wielkanocny, kiedy Jezus ukazał się uczniom zamkniętym w Wieczerniku, wśród pierwszych słów, jakie do nich skierował, były te: „Pokój wam!” (J 20,19). To nie tylko pozdrowienie. To dar. To owoc Jego męki, śmierci i zmartwychwstania. Pokój, który przynosi Zmartwychwstały, rodzi się z przebaczenia, a przebaczenie to owoc miłosierdzia Boga – miłosierdzia, które nie jest uczuciem, ale stylem działania Boga wobec grzesznego człowieka.

Miłosierdzie nie jest czymś opcjonalnym w chrześcijaństwie – to jego rdzeń. Jak mówił papież Benedykt XVI, „miłosierdzie jest imieniem Boga”, który z miłości stwarza, ratuje, prowadzi. W Chrystusie Ukrzyżowanym objawia się ono w sposób najwyższy – jako miłość do końca (por. J 13,1), miłość, która nie cofa się przed śmiercią.

Zmartwychwstały ukazuje rany – nie zapomina Krzyża
W dzisiejszej Ewangelii widzimy Tomasza, który nie uwierzył na słowo innych. Domaga się dotknięcia ran (por. J 20,25). A Jezus, przychodząc, nie gani jego pragnienia – przychodzi z ranami. Właśnie w nich rozpoznajemy tożsamość Zbawiciela. Rany nie są dowodem porażki – są pieczęcią miłosierdzia. To w nich mieszka prawda o tym, kim jest Bóg: Ten, który daje się zranić, abyśmy mogli być uzdrowieni (por. Iz 53,5).

To niezwykłe – zmartwystanie nie „wymazuje” cierpienia. Ono je przemienia. Krzyż nie zostaje unieważniony, ale uwielbiony. I w tym właśnie objawia się potęga Bożego miłosierdzia – że nie cofa czasu, ale przekształca ranę w źródło łaski.

Miłosierdzie jako nowy początek
Kościół rodzi się z przebitego boku Chrystusa – z wody i krwi (por. J 19,34) – symboli chrztu i Eucharystii. Zatem miłosierdzie nie jest tylko „tematem” duchowości – ono stanowi fundament sakramentalnego życia Kościoła. Gdziekolwiek udzielany jest chrzest, gdziekolwiek sprawowana jest Eucharystia – tam działa ta sama miłość, która otwarła bok Zbawiciela.

W sakramencie pokuty – szczególnie ważnym dziś, w Święto Miłosierdzia – Bóg nie tylko przebacza. On odtwarza serce człowieka. Sprawia, że grzesznik staje się na nowo zdolny do miłości. Bo miłosierdzie nie zatrzymuje się na przebaczeniu – ono prowadzi ku komunii.

Kościół – narzędzie Miłosierdzia
Św. Jan Paweł II, ustanawiając Święto Miłosierdzia, odpowiadał na wezwanie Jezusa dane św. Faustynie, ale też odczytywał znaki czasu. W świecie, który z jednej strony woła o sprawiedliwość, a z drugiej gubi się w relatywizmie, Kościół jest wezwany, by ukazywać miłosierdzie nie jako słabość, ale jako potęgę prawdy i miłości.

Miłosierdzie nie jest zaprzeczeniem sprawiedliwości – to jej pełnia. Bóg nie rezygnuje z prawdy o człowieku, ale w Chrystusie bierze na siebie skutki naszego grzechu. I właśnie dlatego może nam przebaczyć bez przemilczania winy.

Niech ten dzień będzie naszym osobistym „dotknięciem ran”
W tej szczególnej niedzieli nie chodzi tylko o pobożne wspomnienie. To zaproszenie, by jak Tomasz wejść w bliskość z Jezusem – nawet jeśli przez nasz brak wiary, przez wątpliwości, przez doświadczenie własnej słabości. To właśnie tam, gdzie człowiek dotyka własnej nędzy, objawia się miłość, która nie zawodzi.

Nie bójmy się więc przyznać przed Panem: „Panie mój i Boże mój!” (J 20,28). Te słowa Tomasza mogą dziś stać się naszym aktem wiary, wypowiedzianym z głębi serca, które zostało odnowione przez miłosierdzie.


Jezu, ufam Tobie! – niech to nie będzie tylko modlitwa na obrazku. Niech stanie się naszą postawą życia. Bo kto poznał miłosierdzie, ten nie może żyć inaczej – musi nim oddychać, musi je głosić, musi się nim stawać.